Dwa kolory.
Kostium leżał w szufladzie ładnych parę lat, bo do niczego się nie nadawał. Noszenie go w celach rekreacyjnych było niemożliwe. Uszyty jest tak, że wszystko by mi z niego wyskoczyło, a wszyty suwak przyprawiał mnie o sztuczne fałdy na brzuchu.
Nadał się raz. I choć sesja w nim trwała trzy razy dłużej niż zwykle, jestem zadowolona.
Pierwsze koty za płoty.
Zachęcam do klikania w zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz