Musicie mi po prostu wybaczyć i pocieszyć się dzisiejszym postem, na który czekałam z ogromną niecierpliwością.
Z Rafałem Kalabińskim poznałam się dokładnie 2 lata temu. Razem z nim zrobiłam swój pierwszy plener. Mam do tamtych zdjęć ogromny sentyment.
Tym razem pracowało nam się nawet lepiej. Ja zdobyłam wiele doświadczenia, a on jest jeszcze lepszy w tym co robi.
Nie rozwodząc się zbytnio w tym temacie, powiem krótko: Jest moim mistrzem. Mam nadzieje, że przyjdzie nam jeszcze współpracować nie raz.
Sesję zaczęliśmy w towarzystwie mojego Trabanta, który spisał się genialnie. O taki klimat chodziło.
Oprócz tego wykorzystaliśmy chyba wszystkie możliwe miejsca w koło, a finalnie wylądowaliśmy w miejscu, które już znacie.
Stare opuszczone szklarnie. Fajnie było tam wrócić. To miejsce ma niepowtarzalny klimat.
W moim życiu "zawodowym" naprawdę sporo się dzieje. Nie mogę narzekać. W planach mam kilka sesji, których nie mogę się doczekać.
Będę miała przyjemność pracować raz jeszcze z Sarą Dziedzianowicz oraz Angeliką Józefczyk.
W najbliższym czasie czekają mnie również dwa pokazy. Jeden z nich to pokaz bielizny, więc ogromnie się cieszę.
Nie zaskoczę Was tym, że niestety kończą nam się już ciepłe dni. Jesień wita nas mroźnym powietrzem, przeziębieniami, a Raynaud już czyha. Proszę, bądź łagodny w tym roku.