czwartek, 22 grudnia 2016

Idę po złoto.

Niestety ostatnio zdecydowanie rzadziej tu publikuje. Nie zapomniałam jednak o tym blogu. Najzwyczajniej w świecie, brakuje mi czasu.
Sesji mam sporo, ale też nie wszystko chce tu umieszczać. To miało być moje artystyczne zaplecze i tak pozostanie. 
Jak wiecie, moja aktywność spada też, kiedy nastają chłodne pory roku (Raynaud o dziwo rzadko mnie odwiedza w tym roku).
To już przeszłość. Zakupiłam lampę i nowe tła, więc zdjęcia mogę robić o każdej porze dnia i nocy. Niesamowicie mnie to cieszy! 
Ostatnio w moim życiu dużo się dzieje. Zarówno prywatnie, jak i zawodowo.  Lubię dużo pracować, bo nie myślę wtedy zbyt wiele o rzeczach, które mnie dręczą. 
Mam za sobą kilka naprawdę fajnych projektów. Miałam też przyjemność wystąpić w klipie, więc jest to dla mnie dodatkowe doświadczenie. 
Jednym słowem: dzieje się. Oby tak dalej!
Mam jednak nadzieję, że nowy rok przyniesie jeszcze więcej dobrych zmian i jeszcze więcej pracy.
Zbliżają się święta, ale ja po raz kolejny nie czuje ich atmosfery. Z roku na rok, jest mi coraz bardziej obojętny ten czas. 
Chcę Wam jednak życzyć wszystkiego dobrego na te Święta i na Nowy Rok. Aby wszystko szło gładko i po Waszej myśli. Jeszcze miłości Wam życzę. Dużo miłości.
Dziś chce pokazać sesję, która była całkowicie spontaniczna. Była godzina 18, a ja nie miałam co ze sobą zrobić. Co z tego wyszło? Sami oceńcie. 



















poniedziałek, 31 października 2016

Aktywność.

Przez ostatni miesiąc sporo się działo. Brałam udział w dwóch pokazach, w tym jednym bieliźnianym. 
Wspominam go genialnie. Uwielbiam tę energię i adrenalinę i ten chaos, który się dzieje na backstagu. Kilka zdjęć możecie zobaczyć na moim fanpagu (klik!).
Mam wrażenie, że to jest dla mnie stworzone. Mogłabym robić tylko to i z tego żyć. Niestety na wybieg jestem za niska, a w sumie na modelkę już za stara. 
Mimo wszystko działam ile mogę i ostatnio nie narzekam na nudę. 
Przyszła jesień i znów za ciemno i ponuro by robić sesje w domowym studio. Czas chyba jednak zainwestować w oświetlenie, bo bezczynność mnie męczy. 
Dziś chcę Wam pokazać zdjęcia, na które bardzo czekałam. Współpracowałam po raz kolejny z Sarą Dziedzianowicz oraz Eweliną Ścibor
Uwielbiam te dziewczyny i pracuje nam się świetnie. Jak tylko zobaczyłam w co Sara mnie ubierze, nie mogłam się doczekać. Same bieliźniane cuda. 
Sesja odbyła się pod Łodzią w pięknym Pałacu Piorunów, a oprócz zdjęć powstał też film: KLIKAMY BY ZOBACZYĆ!
Jestem bardzo zadowolona z efektów i mam nadzieję, że Wam również się spodobają. 
A co u mnie prywatnie? Skręciłam po raz kolejny tą samą kostkę, więc znów jestem ograniczona w pewnych sprawach i wcale mi się to nie uśmiecha. 
Oprócz tego przede mną szczepionka na odporność, bo nie mogę się wyleczyć już od kilku miesięcy z wiecznych przeziębień. 
Raynaud zawitał już kilka razy, ale póki co jest dość łaskawy. Zobaczymy co przyniesie zima. 

















czwartek, 22 września 2016

Retro.

To, ze nie publikowałam bardzo długo nie jest tajemnicą i przyznaję się bez bicia. Natłok obowiązków oraz czekanie na obrobione zdjęcia przyćmiły trochę moją systematyczność. 
Musicie mi po prostu wybaczyć i pocieszyć się dzisiejszym postem, na który czekałam z ogromną niecierpliwością. 
Z Rafałem Kalabińskim poznałam się dokładnie 2 lata temu. Razem z nim zrobiłam swój pierwszy plener. Mam do tamtych zdjęć ogromny sentyment. 
Tym razem pracowało nam się nawet lepiej. Ja zdobyłam wiele doświadczenia, a on jest jeszcze lepszy w tym co robi. 
Nie rozwodząc się zbytnio w tym temacie, powiem krótko: Jest moim mistrzem. Mam nadzieje, że przyjdzie nam jeszcze współpracować nie raz. 
Sesję zaczęliśmy w towarzystwie mojego Trabanta, który spisał się genialnie. O taki klimat chodziło. 
Oprócz tego wykorzystaliśmy chyba wszystkie możliwe miejsca w koło, a finalnie wylądowaliśmy w miejscu, które już znacie. 
Stare opuszczone szklarnie. Fajnie było tam wrócić. To miejsce ma niepowtarzalny klimat.
W moim życiu "zawodowym" naprawdę sporo się dzieje. Nie mogę narzekać. W planach mam kilka sesji, których nie mogę się doczekać. 
Będę miała przyjemność pracować raz jeszcze z Sarą Dziedzianowicz oraz Angeliką Józefczyk. 
W najbliższym czasie czekają mnie również dwa pokazy. Jeden z nich to pokaz bielizny, więc ogromnie się cieszę. 
Nie zaskoczę Was tym, że niestety kończą nam się już ciepłe dni. Jesień wita nas mroźnym powietrzem, przeziębieniami, a Raynaud już czyha. Proszę, bądź łagodny w tym roku.
















poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Wagary.

Minęło tak dużo czasu od ostatniego posta, ale tak naprawdę niewiele wydarzyło się rzeczy, o których warto tu napisać. 
Najlepszym wydarzeniem był wyjazd nad morze. Po 3 latach powrót na stare śmieci i w końcu możliwość odpoczynku. 
Cieszyłam się jak dziecko na wodę, piach i mewy, a na twarzy pojawiał się ogromny uśmiech kiedy mijałam znajome twarze obcych dla mnie ludzi. 
Byłam tam tydzień. Mogłam wreszcie uspokoić się i o niczym nie myśleć. Trafiłam na ładną pogodę, zjadłam wszystko, za czym tęskniłam tyle lat i wróciłam szczęśliwa. Przeziębiona i cięższa parę kilo, ale szczęśliwa. Bańka mydlana pękła szybko po powrocie i trzeba było wrócić do rzeczywistości. 
Odporność mam słabiutką. Już trzeci raz jestem chora w przeciągu ostatniego miesiąca i nawet nie chce myśleć co będzie później, gdy przyjdą mrozy. 
Aktywność tutaj spadła, ponieważ tak naprawdę czekam na zdjęcia z czterech sesji. 
Tą, którą widzicie dzisiaj, zrobiłam w nagłym przypływie inspiracji, oczywiście w domu. Wybrałam naturalność, opaleniznę i piegi, które zrodziło mi słońce. 
Przy okazji tworzenia sesji, powstał też film. Kto lubi fanpage, na pewno widział, a jak nie to zapraszam: 
Szczerze mówiąc cierpię ostatnio na brak weny i jakoś straciłam siłę życiową. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni. 
Miłego tygodnia!









niedziela, 17 lipca 2016

Pustynia.

Gorąc. Skwar. Upał. Ponad 30 stopni na żwirowni. Zero cienia. Piach parzył w stopy. Jednak absolutnie nam to nie przeszkadzało. 
To był jeden z bardziej udanych dni jakie miałam przyjemność przeżyć. Jedyną chwilą grozy było to, gdy makijażystka wpadła po kolana w coś na miarę błota tylko z piasku. 
Na szczęście nic się nie stało i mogłyśmy działać. Sara Dziedzianowicz (klik!) jest świetną stylistką. Kiedy tylko zobaczyłam przygotowane stylizacje, nie miałam wątpliwości, że sesja się uda. Kiedy zobaczyłam miejsce sesji, utwierdziłam się w tym przekonaniu jeszcze bardziej. Sara również odpowiedzialna była za fotografowanie. 
Makijaż, który był cudowny, wykonała Ewelina Ścibor (klik!). Zdolna i przemiła osoba. 
Po raz kolejny spotkałam ludzi, z którymi wspaniale mi się pracowało. Myślę, że to nie koniec naszej współpracy. 
Z sesji wróciłam brudna, zmęczona i przegrzana, ale było warto. Mogę szczerze powiedzieć, że jestem dumna z tej sesji. 
Czy mówiłam już, że kocham to co robię? Bo kocham!