poniedziałek, 13 lutego 2017

Nadinterpretacja.

Wybierając modeling byłam przygotowana na wylewanie na mnie wiader pomyj z wszelakich powodów. Za brzydka, za chuda, za gruba, nie taka, nie sraka.
Wyuzdana! To jest słowo na dziś. (nadużywanie swobody seksualnej, rozwiązłość) Ok. Zacznijmy inaczej.
Seksualność. Dla każdego rozumiana inaczej, odczuwana inaczej. To słowo nie dotyczy tylko seksu jak większość ludzi myśli.
Jest to pojęcie bardzo złożone. Od akceptacji własnego ciała przez planowanie potomstwa.
Nie wstydzę się swojego ciała, nie boję się go pokazywać. Nadal jednak nie przekraczam granic, które sobie postawiłam, a wiele rzeczy zostawiam tylko dla siebie.
Modeling to praca. A w dzisiejszych czasach wiadome jest, że social media są potrzebne do rozwijania się i dzielenia swoją pracą z ludźmi.
Czy pokazuje półnagie ciało? Tak. Czy uważam, że to niesmaczne? Nie.
Do czego zmierzam? A do tego, że sporo osób uważa, że modelki "wypinają się dla lajków". 
Oczywiście, że jest to smakowity kąsek dla płci męskiej. Zawsze tak było i będzie, że kawałek tyłka wzbudza kontrowersje.
Oczywiście, że dostaje wiadomości dziwnej treści jak "posmarowałbym cie oliwką". Klikam "usuń", a po chwili dostaje ofertę współpracy od firmy z innego miasta, 
która chce mnie na sesji wizerunkowej. Jestem dumna i klikam "odpowiedz".
Większość laików oglądających zdjęcia, może tylko ocenić jego atrakcyjność, czy też modelki na nim. 
Modelka jest na sesji aktorką. Kiedy dostaje seksowną bieliznę, musi ją ograć tak, by była seksowna. 
Sesję często bywają przerysowane, pokazują inne oblicza modelki i nie należy jej utożsamiać z każdym zdjęciem.
Oczywiście, że są i takie dziewczyny, które chcą zaistnieć swoim ciałem, wyzywającymi pozami, a ilość propozycji matrymonialnych je wznieca. 
Jest ich mnóstwo. Łatwo znaleźć ich profile.
Więc jeśli ktoś nie widzi różnicy, szczerze mi przykro, że myśli tak prostolinijnie.
Osobiście nie zgadzam się na prowokacyjne zdjęcia czy też akty, bo to jest właśnie granica. MOJA granica.
Każdy pokazuje to, na co mu sumienie pozwala. I dopóki szanuje w tym siebie i swoje ciało, nie oznacza, że jest gorszy czy rozwiązły.
Powiem tylko tyle. Nie mierzcie wszystkich jedną miarą i naprawdę z rozwagą dobierajcie słowa.
A wszystkim tym, którzy mają problem z seksualnością, polecam otworzyć się na siebie, zaakceptować i pielęgnować ją w sobie, 
bo to ona jest ważnym czynnikiem dla Was samych i dla Waszych relacji.
Ludzie zawsze będą gadać. Jak nie o zdjęciach to o tym co zobaczyli, usłyszeli, przeczytali. Dopóki kogoś nie znacie, nie wierzcie we wszystko.
Niestety nawet ludzie, którym ufacie/ufaliście potrafią zrobić wiele by zepsuć Waszą opinie.
To Wy najlepiej wiecie jacy jesteście, do czego jesteście zdolni i co macie na sumieniu.
Zrozumiałam, że nie warto się tym przejmować. Już nie.
Po tym obszernym dość wykładzie, dorzucę kilka słów o tym co dziś Wam pokaże.
Sesję są dwie. Obie różowe. Jedna słodka i cukierkowa, druga mocna i seksowna.
Oto ja, w dwóch odsłonach. Gram dobrze. 
Gdzie leży prawda? Poznaj mnie to się dowiesz.










poniedziałek, 23 stycznia 2017

Półwariatka.

Pisałam już kiedyś, że lubię temat alter ego. Nie przerywaj czytania... alter ego to druga tożsamość/ukryta osobowość. Teraz już wiesz. 
Można by pomyśleć, że to termin psychologiczny, jednak niekoniecznie. Można to też porównać do rozdwojenia jaźni, ale to już nie temat na ten post. 
Ukrytą osobowość chowamy pod maską. Maskę nosimy codziennie. Chociażby ukrywając emocje. 
Już wiecie, że emocje zawsze dają mi kopa do działania. A, że w moim życiu jest obecnie ogromny burdel, tworzę by to z siebie wyrzucić.
Rodzi się pomysł, a ja nie do końca potrafię wytłumaczyć go racjonalnie. W końcu rzadko rozumie się artystę. 
Każda modelka powinna być poniekąd aktorką. Ja lubię grać. Wcielanie się w rolę bardzo mnie nakręca. To dobra cecha w tym fachu. 
Gdyby ktoś dał mi kaftan bezpieczeństwa i kazał udawać wariatkę z oddziału psychiatrycznego to pewnie byście w to uwierzyli. 
To chyba jednak zły przykład, biorąc pod uwagę to, że jestem w jakimś stopniu nienormalna. W ogóle lubię nienormalne, dziwne rzeczy. 
Powinnam się o siebie martwić?
Reasumując. Dziś sesja spontaniczna, pokazująca wiele twarzy tej samej osoby. Jeśli zrozumiesz przekaz to super, jeśli nie, mam nadzieję, że chociaż zdjęcia spodobają się wizualnie.
Podczas sesji nakręciłam również materiał video. Bardzo się jaram, bo jakość jest nieporównywalna z poprzednim sprzętem. 
A! Bo jakby ktoś nie wiedział to w końcu doczekałam się nowego aparatu! 
Filmu dziś nie zobaczycie i tak naprawdę nie wiem kiedy będzie sfinalizowany. Mam kilka zaległych rzeczy do zrobienia. Dodatkowo podjęłam współpracę z kimś, kto będzie robił muzykę do moich filmów. Nie mogę się już doczekać, bo jak dobrze pójdzie w najbliższym czasie zobaczycie aż trzy.
Tego typu informacje na bieżąco na moim facebooku oraz na snapie. 
Miłego tygodnia!