niedziela, 17 lipca 2016

Pustynia.

Gorąc. Skwar. Upał. Ponad 30 stopni na żwirowni. Zero cienia. Piach parzył w stopy. Jednak absolutnie nam to nie przeszkadzało. 
To był jeden z bardziej udanych dni jakie miałam przyjemność przeżyć. Jedyną chwilą grozy było to, gdy makijażystka wpadła po kolana w coś na miarę błota tylko z piasku. 
Na szczęście nic się nie stało i mogłyśmy działać. Sara Dziedzianowicz (klik!) jest świetną stylistką. Kiedy tylko zobaczyłam przygotowane stylizacje, nie miałam wątpliwości, że sesja się uda. Kiedy zobaczyłam miejsce sesji, utwierdziłam się w tym przekonaniu jeszcze bardziej. Sara również odpowiedzialna była za fotografowanie. 
Makijaż, który był cudowny, wykonała Ewelina Ścibor (klik!). Zdolna i przemiła osoba. 
Po raz kolejny spotkałam ludzi, z którymi wspaniale mi się pracowało. Myślę, że to nie koniec naszej współpracy. 
Z sesji wróciłam brudna, zmęczona i przegrzana, ale było warto. Mogę szczerze powiedzieć, że jestem dumna z tej sesji. 
Czy mówiłam już, że kocham to co robię? Bo kocham! 



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz