ponieważ zawitał do mnie mój nieprzyjaciel Raynaud (Kto nie wie o co chodzi: klik!). Nie zdarza się to często porą letnią, ale wiatr był naprawdę silny i zimny.
Czy się bałam? Podchodząc do samej krawędzi trochę tak. Aczkolwiek myślałam, że patrzenie w dół będzie bardziej przerażające.
Podczas sesji usłyszałam, że gdybym spadła to byłabym przynajmniej ładnym samobójcą. No nie powiem, uśmiałam się. Swoją drogą dobra historia.
Dziewczyna wystrojona w bieliznę, pończochy i szpilki rzuca się z dachu. Byłabym pewnie opisana w jakiejś gazecie. Zapewne niszowej.
Kiedy Arek Dziki (klik!), napisał i zapytał czy chcę zdjęcia na dachu, nawet się nie zastanawiałam. Ostatnia współpraca była udana, więc tym bardziej byłam na tak.
Tak więc skoro mamy już efekty naszej pracy to z chęcią się nimi z Wami dziś dzielę.
Moja kostka powoli wraca do zdrowia. Boli mniej, jest bardziej ruchliwa. Jeszcze z miesiąc i mam nadzieję, że będzie już w miarę sprawna.
Czas strasznie szybko leci, zaraz połowa lipca, a ja czuję, że nie wykorzystuję w pełni tego lata. Trzeba to poprawić.
Trzymajcie się kochani, korzystajcie z wakacji i pogody!
Trzymajcie się kochani, korzystajcie z wakacji i pogody!
Zdjęcia na prawdę bardzo profesjonalne. Jednym słowem przepiękne. Jeśli mogłabym coś zaproponować to fajnie byłoby zobaczyć Ciebie w zupełnie zwykłej sesji tzn. jeasny, T-shirt, tenisówki. Myślę, że byłaby to dość ciekawa odskocznia dla osób oglądających Twojego bloga. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń