niedziela, 15 listopada 2015

Stylówa.

Szpilki, podarte dżinsy, trampki, marynarki, t-shirty... Mamy w modzie tyle opcji, że każdy coś dla siebie znajdzie. Osobiście wolę luźny styl, ale uwielbiam też poczuć się sensualnie i kobieco w eleganckim stroju. Wcielanie się w role łączy się też z dostosowywaniem jej do stylizacji, którą ma się na sobie. Założymy coś i powinniśmy odpowiednio się w tym pokazać i zachować zarówno na sesji jak i w prawdziwym życiu. Przecież w obcisłej kiecce nie usiądziemy na luzie w barze, a na wesele nie pójdziemy w spodniach z krokiem do kolan. Niektórzy czują się dobrze tylko w określonym stylu. Ja w wielu stylizacjach czuję się komfortowo, a na sesjach dodatkowo cokolwiek na siebie włożę, staram się do tego stroju dostosować. Stylizacja dzisiejszej sesji nie jest przypadkowa. Polowałam na ten stanik już od dawna. Początkowo po prostu mi się podobał, a dopiero później ujrzałam w nim potencjał, który chciałam wykorzystać do zdjęć. Najważniejszym jego elementem są kolorowe cyrkonie. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Nie pytajcie jak na to wpadam, bo nie znam odpowiedzi. To po prostu się dzieję. Zapala się żarówka. Chciałam tym razem zrobić typową sesję beauty w eleganckim stylu. Zasiadłam więc do komputera w poszukiwaniu cyrkonii do kupienia. Myślałam, że nic z tego nie będzie, bo największy target był cyrkonii tekstylnych, do ubrań, a przecież żelazkiem ich sobie do twarzy nie przykleję. Po przejrzeniu kilkunastu stron...ZNALAZŁAM. Samoprzylepne, na moje szczęście w pożądanych kolorach. Z niecierpliwością czekałam na paczkę. Wyznaczyłam dokładnie dzień na sesje. To nic, że miałam swe oblicze całe w kleju. Nadal to lubię! Oto efekty.

PS. Już niebawem po raz drugi będę współpracować z Rafałem Kalabińskim (klik)! 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz